balast

podeptana gorącym majem trawa lekko falowała gdy się zbudziłem
skacowany niechętny wymięty spojrzałem
a tam Ty lekko uniesiona z przymkniętymi powiekami
dla mnie
z pod nich świeciły słońca świata

ale z Twoich oczu popłynęły łzy

ciemny korytarz a od ścian odbija się echo słów szaleńca
szaleniec mówi o przyszłości i lęku i znienawidzonej prawdzie
że kim ja jestem żeby powstrzymać te potoki
że kim ja jestem by śmieć
kim by tak marzyć

Ty stoisz przede mną w tym korytarzu oboje w cieniu
głucha na wołania w jednej ręce pęknięta tarcza w drugiej
cudza dłoń
nie dosięgnę Cię
nie przytulę do piersi nie pocieszę

bo nie chcesz nie możesz nie musisz
bo na szczęście nie widzisz

może
- choć tylko może
Twoim słońcom dane jest świecić innemu światu.

Autor: Redskinn Kategoria: Miłosne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Ładnie z nutką rozżalenia...